Równo dwa lata temu, o tej godzinie, z pewnością krzyczałam, żeby ktoś mi pomógł. Spoglądałam na personel medyczny, niczym mały piesek, który bardzo cierpi. Wzrok miałam szczeniaka, siłę jak sto diabłów i uczucie, jakby czas stał w miejscu.
Z pewnością byłam na granicy kryzysu, po omacku szukając ręki, która była razem ze mną od szóstej rano na porodówce. Szukałam też wzroku lekarza, który powie: “Dobra, końcówka, ubieramy się w fartuchy”.
Dwa lata temu, postanowiłeś przybić nam piątkę, wielkim okrzykiem: “Siema starzy! Jestem!”. Wbiliśmy w Ciebie wzrok, jakbyśmy chcieli przewiercić Cię na wylot. O 23:40 położyli Cię na mój brzuch, wtedy przytuliłam Cię po raz pierwszy i przepadłam, na amen.
Chciałabym, żebyś wiedział, że na swoje drugie urodziny nie dostałeś od rodziców tortu. Mama nie zrobiła sałatki z majonezem, nie uwaliła garu bigosu. Chciałabym, żebyś też wiedział, że tata nie kupił alkoholu, nie polewał nikomu po kieliszeczku. Wiesz synu, nikt nie tuptał nóżką w rytm disco polo, nikt nie bekał przy stole. Rodzice się wyłamali.
Nie miałeś też super muszki, garnituru, a mama nie ubrała sukienki. Nie dostałeś też fury drogich prezentów.
Kiedy rano obudziłeś nas z paczką czipsów, którą zostawiliśmy wczoraj w nocy na stole, stwierdziliśmy, że to jest Twój dzień. Twoje święto. Dlaczego masz biegać wśród gości, którzy teoretycznie przyszli świętować Twoje urodziny, a praktycznie łoją wódkę za dwadzieścia polskich złotych, obżerając się sałatką? Co to za święto dla Ciebie, skoro musisz chodzić w sztywnym garniturku, pocąc się i przechodząc z rąk do rąk bo każda ciocia chce uściskać?
Gdzie w tym wszystkim jest Twoja radość? – rzekł ojciec, po czym razem z Matką, machnęli ręką na gości.
W pięć minut obdzwonione zostało towarzystwo, z informacją, że jeśli ktoś chce przyjść na Twoje urodziny to ma się ubrać lekko i zwiewnie, bo trzeba będzie za Tobą biegać. Jeśli ktoś chce dać Ci prezent, niech przygotuje pięć złotych na watę cukrową.
Jeśli ktoś chce z Tobą dziś świętować to tylko po Twojemu…
Bo najbardziej na świecie (poza oczywiście naszym psem, autkami i piłką) kochasz zwierzęta i balony. Dlaczego więc, nie mogłeś spędzić urodzin w Zoo? Wbijając na kolejny wielki plac zabaw i brudząc białą zwiewną koszulę aż do szarości? Przecież synu, nie jesteś reklamą Vizira.
I może nie miałeś dziś tortu, białego obrusu, bigosu i marynarki. Ale miałeś lody, watę cukrową, wielki plac zabaw i mnóstwo zwierząt. A przede wszystkim, przez cały dzień, miałeś uśmiech nie schodzący z twarzy. A kiedy przed snem, ledwo widząc na oczy, z uśmiechem zaśpiewałeś jeszcze raz „sto lat” – zrozumiałam po raz kolejny, że Twój uśmiech jest dla mnie najważniejszy.
Wszystkiego dobrego synku. Obyś z takim uśmiechem, przeżył całe życie. Kochamy Cię bardzo, Mama i Tata.
Kochana, czas na łojenie wódki przy stole i obżeranie się sałatką przyjdzie jeszcze czas 😛 No ewentualnie jakiś grill, jeśli słońce każdego 15. kwietnia będzie tak pięknie świecić, czego Wam życzę 🙂 A póki co – bawcie się jak się dzieci 🙂
Waszej Rodzinie życzę (bo to nie tylko święto Torpedziądka) przede wszystkim zdrowia i miłości, bo bez tego nie ma nic.
Wielkie dzięki! :*
Sto latek w takim szczęściu i miłości 🙂
No patrz,my mieliśmy wczoraj iść do ZOO ale zmienialiśmy plany i poleźliśmy do Planetarium.
O patrz, a tak to byśmy się trafiły 😀
O tym samym pomyślałam 😀
A może z małym rycerzem zawitacie na Dni Rycerstwa do Skansenu? 😀
O, nie słyszałam o tym. Muszę zerknąć na to 😉
Aż mi się łezka w oku zakręciła…pięknie to zorganizowaliście. W końcu uśmiech dziecka jest najważniejszy i to są jego urodziny a nie gości którzy przychodzą się najeść, napić i porobić dziecku puciu puciu. Super 🙂
No i to samo stwierdziliśmy. Wszystko fajnie, ale takie urodziny, nie są wcale fajne dla dziecka 🙂 Raczej dla gości.
Najpiękniejsze urodziny 😊 a Wy jesteście superanckimi rodzicami😊
Słodkości, uśmiechu, radości, zdrowia dla Ciebie Synu Matki Torpedy 😊💐🎂🎁
Dzięki wielkie <3 :*
Zazdroszczę. … ale pozytywnie. … i życzę następnych wspaniałych urodzin, bo cudownych rodziców masz ☺
Dziękujemy bardzo :*